„Poparzone dziecko” – gorzka opowieść o żałobie, pożądaniu i niezdolności do miłości

Stig Dagerman, szwedzki pisarz i dziennikarz, należy do tych twórców, których życie było równie dramatyczne, co ich dzieła. „Poparzone dziecko” to jego druga powieść, napisana w 1948 roku, kiedy autor miał zaledwie 25 lat. I choć od jej wydania minęło ponad 70 lat, pozostaje wciąż niepokojąco aktualna, głęboko poruszająca i do bólu szczera. To książka o emocjach, które parzą, niszczą i zostawiają blizny trudne do zagojenia.

Już sam tytuł jest tu wieloznaczny. Nie chodzi wyłącznie o fizyczne oparzenie – choć i to ma miejsce w książce – ale przede wszystkim o oparzenia psychiczne, wynikające z bólu straty, z niespełnionego pożądania, z niezdolności do wyrażania uczuć. Głównym bohaterem jest Bengt, młody mężczyzna, który musi zmierzyć się z nagłą śmiercią swojej matki. Wydarzenie to wywraca jego świat do góry nogami i uruchamia lawinę wewnętrznych sprzeczności.

Dagerman rysuje portret chłopaka, który nie potrafi pogodzić się ze stratą. Jego żałoba przybiera niemal obsesyjne formy. Ma pretensje do ojca, że ten zbyt szybko wraca do codzienności i – co gorsza – wchodzi w nowy związek. To właśnie ten związek, a konkretnie kobieta imieniem Gun, staje się punktem zwrotnym w życiu Bengta. Między nim a Gun rodzi się napięcie, które szybko przeradza się w romans. Młody mężczyzna sypia z kochanką ojca, napędzany gniewem, bólem i niezaspokojoną potrzebą bliskości.

W tym miejscu powieść przestaje być klasyczną historią o żałobie, a staje się portretem skrajnego zagubienia. Bengt nie wie, czy kocha Gun, czy jej nienawidzi. Sam siebie nie rozumie. Nieustannie analizuje własne emocje, próbuje je kontrolować, a jednocześnie ulega im, jakby były silniejsze od niego. To bohater nieprzystosowany do życia – ani wśród ludzi, ani w sobie samym.

Dagerman pisze stylem chłodnym, surowym, niemal klinicznym. Nie ma tu miejsca na sentymentalizm. Emocje są surowe, wyraziste, ale nigdy nie podane wprost. Autor każe czytelnikowi grzebać w zakamarkach duszy bohaterów, domyślać się, interpretować. Język powieści jest pełen napięcia, jakby każda scena miała zaraz wybuchnąć. I rzeczywiście – wybuchy emocjonalne zdarzają się często, choć nie mają formy patetycznych monologów. To raczej gesty, milczenie, gwałtowne decyzje. Bengt jest jak tykająca bomba – i dobrze wie, że może skrzywdzić nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.

Co ciekawe, w powieści niemal nie pojawia się wątek społeczny, tak mocno obecny w innych dziełach Dagermana. „Poparzone dziecko” jest historią bardzo intymną, wręcz zamkniętą w dusznych mieszkaniach i głowach bohaterów. To dramat psychologiczny, skupiony na jednym człowieku i jego destrukcyjnej wewnętrznej walce. Autor nie ocenia, nie moralizuje. Pokazuje, że emocje mogą być irracjonalne i że czasem po prostu nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć.

Dagerman był mistrzem tworzenia dusznej, psychologicznej atmosfery i „Poparzone dziecko” to najlepszy dowód jego talentu. Czuje się tu echo Dostojewskiego, ale też Camusa – zwłaszcza w tym, jak pokazana jest alienacja i pustka. Główny bohater, mimo intensywnych relacji z innymi, nie potrafi się z nikim naprawdę zbliżyć. Nawet jego romans z Gun – z pozoru pełen namiętności – jest bardziej próbą ucieczki od bólu niż czymkolwiek trwałym.

W tle tej historii czai się jednak jeszcze coś: potrzeba miłości i przynależności, która zostaje brutalnie odrzucona. Gun nie daje Bengtowi ukojenia. Ojciec, mimo prób pojednania, nie potrafi porozumieć się z synem. Każda relacja w tej książce wydaje się skażona, niepełna, niezdolna do przetrwania.

„Poparzone dziecko” to książka o tym, jak trudno być młodym i zagubionym w świecie, który nie oferuje prostych odpowiedzi. O tym, że żałoba może przerodzić się w obsesję, a miłość – w autodestrukcję. To opowieść smutna, czasem przytłaczająca, ale też niesamowicie prawdziwa. Choć akcja rozgrywa się w powojennej Szwecji, emocje Bengta są uniwersalne.

Dagerman nie zdążył napisać zbyt wielu książek – popełnił samobójstwo w wieku 31 lat – ale „Poparzone dziecko” pozostaje jego najdojrzalszym i najbardziej poruszającym dziełem. To powieść dla tych, którzy nie boją się zajrzeć w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Dla tych, którzy rozumieją, że nie każda rana się goi – a niektóre pozostają żywe na zawsze.

Opinie o tekście

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *